 |
|
Autor |
Wiadomość |
mags
Moderator

Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 708
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie Frank
|
Wysłany:
Sob 23:49, 08 Wrz 2007 |
 |
nie ma tak łatwo xD
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
|
 |
Säde
Administrator

Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Belleville, New Jersey
|
Wysłany:
Sob 21:19, 15 Wrz 2007 |
 |
- Sejd, wstawaj! – krzyknął Gerard wyrywając ją ze snu.
- Nie można było delikatniej?! – zapytała Sejd z wyrzutem.
- Hmmm… - Gee zbliżył się do niej z zamiarem pocałunku.
- Teraz to już za późno! – powiedziała odpychając go od siebie i śmiejąc się jednocześnie.
- Dobra, w przyszłości będę ci robić milsze pobudki…
- Trzymam cię za słowo.
- Możesz też za coś innego…
- Zbok!
- To ty od razu masz jakieś skojarzenia – uśmiechnął się Gerard.
- Bo ty mnie prowokujesz! Czy mi się zdaje czy na okładce tej gazety jest Frank i Mags? – zmieniła temat Sejd spoglądając na gazetę leżącą na stole.
- Nie wydaje ci się.
- Ładnie wyszli… - rozmarzyła się Sejd.
- Nie martw się, z naszego pobytu u mojej matki też pewnie jakieś zdjęcie w gazecie się znajdzie.
- Jak to? Ja nie chcę być w żadnej gazecie!
- Pod jej domem zawsze koczują paparazzi w nadziei, że ja albo Mikey tam zawitamy… - tłumaczył Gee.
- Ten wyjazd coraz mniej mi się podoba…
- Będzie fajnie, zobaczysz… - powiedział Gerard całując Sejd.
************************
Mags i Frank spędzili cały dzień na plaży.
Wieczór zapowiadał się ciekawiej.
- Frank streszczaj się! – ponaglała go Mags.
- Jeszcze chwilka… - powiedział Frank z łazienki.
- Zamiast się bawić spędzam czas na czekaniu aż łaskawie wyjdziesz.
W tym momencie Frank w końcu wyszedł.
- Wystroiłeś się jak woźny na rozpoczęcie roku szkolnego – zaśmiała się Mags.
- Bardzo śmieszne! – powiedział Frank pokazując jej język.
- Mój kochany pięciolatek… - Mags pocałowała go w policzek.
W krótkim czasie znaleźli się w samym centrum plażowej imprezy.
- Frank, przyniesiesz mi coś do picia? – zapytała Mags.
- A sama nie możesz iść?
- Proszęęęęęęęę…
- No dobra…
- Wiedziałam, że jeszcze masz serce! – Mags pocałowała go namiętnie w ramach podziękowania.
- Tylko bądź grzeczna! – uśmiechnął się Frank.
Po chwili już go nie było.
Ten moment wykorzystał chłopak, który już wcześniej przyglądał się Mags.
- Zatańczysz? – zapytał, kiedy tempo piosenek się nieco zwolniło.
Niewątpliwie miał w sobie mnóstwo uroku osobistego, więc nawet nie musiał się specjalnie wysilić, aby Mags się zgodziła.
- Twój chłopak nie będzie miał nic przeciwko?
- Eee… To mój kuzyn – Mags sama nie wiedziała dlaczego tak powiedziała, może to przez jego niesamowite oczy, a może zapach jego perfum był odurzający. „Idiotka!” skarciła się w myślach.
- Nie kryję, że to mi na rękę – uśmiechnął się nieznajomy.
Mags niepewnie odwzajemniła uśmiech zastanawiając się po co ciągnie tą farsę.
Chłopaka wyraźnie to ośmieliło, bo próbował ją pocałować.
Mags odwróciła głowę żeby tego uniknąć i w tym momencie zauważyła Franka przyglądającego się całej sytuacji.
Patrzył się jeszcze przez chwilę, po czym położył drinka przeznaczonego dla Mags na ziemi, a sam odwrócił się i poszedł w swoją stronę.
Sytuacja rodem z jakiegoś łzawego filmu.
- Coś jest nie tak? – zapytał nieznajomy.
- Eee… muszę już iść – powiedziała Mags i podążyła śladami Franka przy okazji kopiąc drinka.
Była na siebie wściekła, chyba nawet bardziej niż Frank.
Byłoby jej łatwiej gdyby Frank zrobił jej awanturę, a on po prostu się przyglądał i odszedł bez słowa.
Z drugiej strony… Dlaczego nic nie zrobił? Nie zależało mu?
Mags bijąc się ze swoimi myślami dzielnie przedzierała się o tłum raz po raz obijając się o kogoś.
Kiedy w końcu udało jej się wyjść rozejrzała się wokół siebie, ale Franka nigdzie nie było.
Usiadła na ławce i wyciągnęła swój telefon komórkowy.
Wybrała numer…
- Sejd?
- Maaaaaags! I jak się bawisz? – zapytała entuzjastycznie przyjaciółka.
- Świetnie… - powiedziała niepewnie Mags.
Wprawdzie chciała jej się wyżalić, ale nie chciała zepsuć jej iście szampańskiego nastroju.
- Dziewczyno, jesteś na Jamajce, więcej entuzjazmu! – zaśmiała się Sejd.
- Lepiej opowiadaj jak tam radzisz sobie z mamą Gee – zmieniła temat Mags.
- Dowiem się za mniej więcej godzinę… - odpowiedziała Sejd już mniej wesoło.
- A gdzie się zgubił twój entuzjazm? – zaśmiała się na siłę Mags.
- Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym być na twoim miejscu…
- Nie wiesz co mówisz…
- Coś się stało?
- Tak! – krzyknęła Mags.
- Spokojnie, nie krzycz na mnie. Co się dzieje?
- Przepraszam… Po prostu jestem idiotką i tyle.
- Powoli… Co się stało?
- Kiedy Frank poszedł po drinka dla mnie, podszedł do mnie jakiś koleś, zapytał czy zatańczę i… Och, gdyby nie miał takich cudnych oczu nigdy bym się nie zgodziła! – powiedziała Mags niemal jednym tchem.
- To przecież nic takiego… - próbowała uspokoić ją Sejd.
- Ale w momencie kiedy on próbował mnie pocałować zjawił się Frank.
- Zrobił ci awanturę?
- Gorzej! Poszedł sobie!
- Jak to poszedł sobie?
- Po prostu… Bez słowa, odwrócił się i poszedł.
- No to może jest w hotelu…?
- Może…
- No to idź tam i mu wszystko wytłumacz. Zrozumie. Przecież nic złego nie zrobiłaś.
- Ale gdybyś widziała jego minę…
- Mags! Przeżywanie w niczym nie pomoże, idź tam i pogadaj z nim. Będziesz już to miała za sobą i będzie wszystko ok.
- Obiecujesz?
- Obiecuję. Pa! – Sejd odłożyła słuchawkę, żeby nie przetrzymywać dłużej Mags.
************************
- I co tam u nich? – zapytał Gerard siedzący za kierownicą samochodu.
- Mała sprzeczka – odpowiedziała Sejd.
- Na pewno mała?
- Każdy się kiedyś musi kłócić, a oni i tak rzadko to robią.
- W sumie masz rację… Nikt nie jest w stanie pobić naszego rekordu – uśmiechnął się Gee.
- Uważasz, że aż tak często się kłócimy?
- Na pewno częściej niż Mags i Frank.
- Mamy widocznie inne temperamenty – zaśmiała się Sejd.
- Możliwe… I koniec wycieczki – poinformował Gerard.
- Już…? – Sejd nie wyglądała na szczęśliwą.
- Nie martw się, to będą wspaniałe dwa tygodnie – zapewnił ją Gee.
- Już to widzę…
Po chwili znaleźli się pod drzwiami domu Way’ów.
- Gerard jak dobrze cię widzieć! – powiedziała Donna otwierając drzwi, po czym przytuliła swojego syna.
- Dzień dobry… - wtrąciła Sejd.
- Ach… Witaj! – przywitała ją Donna całując ją w policzek – Wejdźcie, zaraz przyniosę ciasto.
Gerard i Sejd usiedli w salonie.
Po chwili doszła do nich Donna.
- No to opowiadajcie co tam u was.
- Dużo by opowiadać… - powiedziała Sejd.
- Mamy całe dwa tygodnie – uśmiechnęła się mama Gee – Liczyłam, że przyjedziecie z kotkiem…
- Nie chcieliśmy sprawiać ci kłopotu… - zaczął motać się Gerard.
- Przecież wiesz, że kocham koty, no ale trudno… Ważne, że wy jesteście – Donna uśmiechnęła się serdecznie – Sejd, pięknie wyglądasz, mój syn ma jednak gust.
„Czy ona jest dla mnie miła?” zapytała Sejd w myślach samą siebie.
- Dziękuję… - powiedziała niepewnie.
- Zapomniałabym… - powiedziała Donna spoglądając na torby podróżne Gee i Sejd – przygotowałam wam pokoje. Gerard dla ciebie oczywiście twój, Sejd zamieszka w pokoju Mikeya.
Gerard spiorunował matkę wzrokiem.
- W moim domu nie będzie życia na kocią łapę, jak będziecie po ślubie to będziecie mogli spać w jednym pokoju.
Sejd uśmiechnęła się pod nosem.
- Czy powiedziałam coś zabawnego?
- Nie... Ma pani absolutną rację.
- No to wnieście swoje bagaże, a ja w tym czasie zrobię herbatę.
Sejd i Gerard posłusznie powędrowali do wyznaczonych dla nich pokoi, które znajdowały się naprzeciwko siebie.
Gerard wszedł ze swoim bagażem za Sejd do pokoju Mikeya.
- Miałeś spać w swoim pokoju – zauważyła Sejd.
- Nie zauważy… - powiedział Gee całując ją.
- A jeśli?
- To trudno – uśmiechnął się Gerard.
- Idziecie już? – zapytała Donna wchodząc do pokoju Mikeya.
Akurat trafiła na widok całujących się Sejd i Gee.
- Eee… Właśnie mieliśmy już iść… - tłumaczyła się Sejd.
- Gerard, a twoje bagaże co tu robią? – zaciekawiła się Donna.
- Leżą.
- To widzę, ale dlaczego tu?!
- Mamo, za chwilę przyjdziemy, ok.? – powiedział Gee wyraźnie wypraszając swoją mamę z pokoju.
Donna chyba zrozumiała o co chodzi bo natychmiast ulotniła się z pokoju.
- Nie kłóć się z nią…
- Ona chyba myśli, że mam 10 lat.
- Mój ty buntowniku – powiedziała Sejd całując go w policzek – Zanieś te bagaże do swojego pokoju.
**************************
Mags siedziała samotnie na ławce przyglądając się tańczącym ludziom.
Przysiadł się do niej ten sam nieznajomy, z którym tańczyła przed chwilą.
- Dlaczego uciekłaś? – zapytał wyrywając ją z zamyślenia.
- Nie uciekłam – odpowiedziała oschle Mags.
- On nie jest twoim kuzynem, prawda?
Mags zdziwiła jego domyślność. Spojrzała tylko na niego porozumiewawczo.
- Tak myślałem… Chociaż teraz to nie ma żadnego znaczenia chciałbym poznać twoje imię…
- Magda… Ale wszyscy mówią na mnie Mags, a tobie jak na imię?
- Piękne imię, ja jestem Matt.
Mags się uśmiechnęła.
- Przepraszam – powiedział Matt.
- Za co?
- Za to, że teraz siedzisz tutaj. Jeśli to pomoże to ja mu wszystko wyjaśnię.
- Nie trzeba, dam sobie radę...
- Mam coś dla ciebie – powiedział Matt podając Mags drink, dokładnie taki sami, jaki kupił jej Frank, i który ona kopnęła oblewając przy okazji jakąś dziewczynę.
- Nie musiałeś…
- Oddaję to, co zmarnowało się przeze mnie. A teraz już nie będę ci przeszkadzać, wypadałoby powiedzieć do zobaczenia, ale pewnie się już nie spotkamy, więc żegnaj – powiedział uśmiechając się przy tym tak słodko jak nikt nigdy dotąd.
Mags z chęcią by go zatrzymała, ale uznała, że tak będzie lepiej. Jeszcze długo wodziła za nim wzrokiem, aż straciła go z pola widzenia.
Wzięła łyk drinka i ruszyła w kierunku hotelu.
************************
Sejd i Gerard grzecznie siedzieli na kanapie w salonie.
- To kiedy będzie ślub? – zapytała Donna.
Gee zakrztusił się herbatą.
- Jeszcze nawet zaręczyn nie było, a co dopiero ślub – powiedział.
- No to na co czekacie?
- MCR mają przed sobą jeszcze długą trasę. Lepiej będzie przełożyć to na później – tłumaczyła Sejd.
- Mikeyowi to nie przeszkadzało – zauważyła Donna.
- Basistę można zastąpić na kilka miesięcy, gorzej z wokalistą… - wtrącił Gerard.
- W każdym razie zaliczasz się już do grona starych kawalerów, kochany – powiedziała Donna.
- Mi to nie przeszkadza, tobie też nie powinno – powiedział ostro Gee ucinając rozmowę.
- Piękny wystrój wnętrz… - próbowała zmienić temat Sejd.
- Naprawdę? Dziękuję, sama projektowałam – uśmiechnęła się Donna.
Sejd nauczyła się już zbijać ją z tropu.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
mags
Moderator

Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 708
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie Frank
|
Wysłany:
Sob 21:26, 15 Wrz 2007 |
 |
ale smutno się zrobiło.. Mati xDD
kiedy ślub? xD
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Säde
Administrator

Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Belleville, New Jersey
|
Wysłany:
Sob 21:28, 15 Wrz 2007 |
 |
Żeby było wesoło czasem musi być smutno XD
Ślub nie jest w planach xd
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
mags
Moderator

Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 708
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie Frank
|
Wysłany:
Sob 21:32, 15 Wrz 2007 |
 |
a mamusia tak na to liczy
ale będzie celibat? xDD
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Säde
Administrator

Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Belleville, New Jersey
|
Wysłany:
Sob 21:35, 15 Wrz 2007 |
 |
mamusia ma pecha XDDD
będzie, będzie XD
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
mags
Moderator

Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 708
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie Frank
|
Wysłany:
Sob 21:41, 15 Wrz 2007 |
 |
napaliłam się na ten celibat xDD
jak słyszę to słowo to mi odpier**** xD
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Säde
Administrator

Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Belleville, New Jersey
|
Wysłany:
Sob 21:47, 15 Wrz 2007 |
 |
haha XDDDD
jak można napalić się na celibat? XD
celibat to zUooo XD
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
mags
Moderator

Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 708
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie Frank
|
Wysłany:
Sob 21:54, 15 Wrz 2007 |
 |
ale to słowo+ Franek to tak no wybuchowa mieszanka
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Säde
Administrator

Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Belleville, New Jersey
|
Wysłany:
Sob 22:00, 15 Wrz 2007 |
 |
ale celibat to takie... XD
księża cierpią na tą chorobę XDDD
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
mags
Moderator

Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 708
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie Frank
|
Wysłany:
Sob 22:05, 15 Wrz 2007 |
 |
sąsiad mojej babci miał być księdzem
ma bliźniaki xDD
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Säde
Administrator

Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Belleville, New Jersey
|
Wysłany:
Sob 22:06, 15 Wrz 2007 |
 |
no bo to straszne być księdem czy tam zakonnicą XDDD
Zero przyjemności z życia xP
I nie mówię tu tylko o celibacie xd
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
mags
Moderator

Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 708
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie Frank
|
Wysłany:
Sob 22:11, 15 Wrz 2007 |
 |
tylko nie zapomnij xDD biedny Franek
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Säde
Administrator

Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 969
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Belleville, New Jersey
|
Wysłany:
Sob 22:14, 15 Wrz 2007 |
 |
No jasne, że nie zapomnę xD
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
mags
Moderator

Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 708
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie Frank
|
Wysłany:
Sob 22:19, 15 Wrz 2007 |
 |
no ja tam nie wiem.. XD
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
| |